W Budapeszcie tradycyjnie korki. Na Slowacji zrobilismy dwa postoje. Jeden przy granicy wegierskiej, drugi przy polskiej. Mamy pecha chyba, bo trafiamy na kiepska obsluge i jeszcze bardziej kiepskie jedzenie /placki ziemniaczane z kminkiem nie przypadly nam do gustu/. Na dodatek jakis "gucio" lub tez inny truten zadli mnie w bark. Na tym nie koniec. Po wyjezdzie z Orawskiego Hradu zatrzymuje nas policja, 20 euro za predkosc/po negocjacjach/. Slowacka policja to temat na osobny blog.